Grand Cavalier, brandy. Na początku od razu zaznaczę, że nie jestem specjalistą od tego gatunku alkoholu, wszystkie opinie na temat tego trunku są mocno subiektywne i niepoparte znajomością procesów produkcyjnych, historii czy zdrowotnych właściwości napoju. Po tym wstępie muszę napisać:
Grand Cavalier to bimber z wyczuwalnym akcentem benzyny. Na początku mocny, słodkawy, karmelowy smak przechodzi w brutalny sposób w intensywny posmak asfaltu (zaraz ktoś zapyta, więc uprzedzę – wiem, bo kiedyś miałem nieciekawy wypadek rowerowy). Jak każde brandy, to także produkowane jest z destylowanego wina, według producenta przechowywane w dębowych beczkach, mieszane z inną pięcioletnią brandy.
Producentowi Grand Cavalier udało się stworzyć trunek mający prawdopodobnie w założeniu konkurować z Cifem do podłogi (uprzedzając pytanie – nie wiem, jak smakuje Cif, ale tak to sobie wyobrażam). Być może moje plebejskie podniebienie nie wyczuwa „delikatnych nut wolności charakterystycznych dla Francji”, ale tego alkoholu nie polecam nikomu.
Dla mnie najlepsza brandy jaką piłem. Słodka, łagodna, z wyraźnym zapachem i posmakiem czekolady.
Ta brandy produkowana jest na Łotwie z domieszką brandy azerskiej.