Śliwowica Podbeskidzka jest znakomitym trunkiem z destylatu śliwkowego. Chociaż najbardziej znane śliwowice pochodzą głównie z Półwyspu Bałkańskiego, to i nasze rodzime wyroby wyróżniają się ciekawym smakiem. Z tą zetknęłam się pierwszy raz u moich przyjaciół, którzy uraczyli mnie kieliszkiem dobrze schłodzonego trunku. Wcześniej znałam już smak śliwowicy i to mocniejszej, więc mnie jej siła na szczęście nie powaliła.
Śliwowicę Podbeskidzką firmuje Toorank Polska z Jasienicy, koło Bielska-Białej. Prezentowana okowita śliwkowa ma dość niską, jak na śliwowicę, moc. To „zaledwie” 50%, chociaż w ofercie Toorank są również śliwowice 72% (tej jeszcze nie kosztowałam).
Barwa bursztynowa zostaje uzyskana dzięki odpowiednio długiemu leżakowaniu w specjalnych beczkach. Aromat też niezwykle charakterystyczny, śliwka delikatnie wyczuwalna. A smak, jakże specyficzny dla śliwowic. Nie każdy lubi ten szczególny smak, ale jest naprawdę wielu smakoszy tego typu alkoholu. Trunek wytrawny i dość ostry wymaga odpowiedniego schłodzenia, więc najlepiej sączyć go z mocno zmrożonych kieliszków. Mieszania śliwowicy z colą czy wodą gazowaną nie uznaję, ale jako dodatek do herbatki z prądem to i owszem.
Jeżeli ktoś lubi przyjemne pieczenie w gardle o zapachu i smaku śliwki, to z pewnością Śliwowica Podbeskidzka mu posmakuje.
Po tej 72% to dwa dni bez muzyki tanczylem