Pieprzona Kurwica od Wódek Regionalnych wciąż dumnie pręży się na witrynach sklepowych i wciąż jest do dostania. Wiadomo, że słowo „kurwica” w nazwie to rzeczywiście „kurNwica”, by zadziałał na nas myk marketingowy i żebyśmy wódkę zakupili. Czy się opłaca?
Próbowałam już inne wódki z tej serii i jedyne, co miały do zaproponowania, to chwytliwa nazwa. Niestety, w przypadku Pieprzonej prawidłowość ta jest powtórzona.
No okej, Pieprzona Kurnwica to nie jest zwykła wódka, bowiem jest to trunek 34-procentowy na bazie miodu wielokwiatowego z dodatkiem maceratu z pieprzu Gutta. Po prostu tradycyjna pieprzówka, którą co starsi datą leczą nie tylko kaca, ale i przeziębienie (kieliszek, odrobina miodu na spód, wódka, szczypta pieprzu). Jak sama nazwa wskazuje, ma pieprzną nutę, która przełamuje delikatny słodki posmak, na ustach zostaje charakterystyczna lepkość, ale nie jest to klasa trunku warta wydania 50 złotych za pół litra – taka cena bowiem obowiązuje w sklepach monopolowych w Krakowie.
Jest to trunek wyraźnie pikantny, ale moim zdaniem cena jest nieadekwatna do zawartości i płacimy wyłącznie za fajną nazwę. Chwała dla Wódek Regionalnych, że odświeżają swoją serię i oprócz czystych wódek proponują warzonki, ale ja ich wielką fanką nie jestem. Degustatorką, owszem, od czasu do czasu, żeby sprawdzić, co tam wymodzili, ale wódki Kurwice kupuję wyłącznie na prezent – w tej roli sprawdzają się wyśmienicie, dzięki nazwie, która powoduje, że gdzieś tam uśmiech na twarzy solenizanta sobie pobłąka.
Poczytaj koniecznie o innych:
Do dostania jest również Zajebista Wódka w cenie 40 zł. Jeszcze nie próbowałam, ale się przymierzam.
To dobre dla leszczy w wąskich spodniach z brodą.
50 zł w Krk 😀
Warszawska cena to średnio 100pln za 0.5l w sklepie monopolowym 😀
I faktycznie wódka nie warta swojej ceny.
Warszawa smierdzi smucikoniem
Haha ta nazwa xD, muszę spróbować kiedy.
Fatalny design wszystkich tych produktów. 5 dych za takie brzydactwo na „śmieszny” prezent? Bardzo śmieszne…