Było to bardzo ciężkie doświadczenie, ledwo przebrnęłam przez to piwo, może nie jestem prawdziwym piwoszem.
Porter bałtycki Żywiec – zacznę od tego, jak wygląda etykieta. Jest prosta, w kolorach czarno-złotych. Butelka ciemna 0,5 litrowa. Piana wysoka jak dla mnie za bardzo, barwy lekko brązowej. Gęsta, długo utrzymuje się w szklance. Kolor piwa to ciemny brąz, niemal czarny. Wyjątkowo ciemna barwa wynika bezpośrednio z zastosowania w procesie produkcyjnym palonych słodów.
Z każdym łykiem wyczuwam bardzo silną paloną goryczkę, która mocno pali mnie w przełyk. Na końcu pojawia się kawowa kwasowość i alkohol. W ustach zostaje posmak kawowy, czekoladowy i karmelowy. Finisz ewidentnie gorzki. Zapach alkoholowo, słodowo alkoholowy. Jest to piwo bardzo mocne o zawartości alkoholu 9,5%.
Porter Żywca to piwo dolnej fermentacji warzone z kombinacji ciemnych i jasnych słodów. Fermentowany w otwartych kadziach, poddawany jest długiemu okresowi leżakowania, czasem nawet do 6 miesięcy. Jest to trunek mocno promowany i obchodzi nawet swoje święto w Polsce. Bardzo popularne we wszystkich krajach nadbałtyckich stąd określenie „bałtycki”. Zalecane jest do picia na problemy z anemią, nadciśnieniem i sercem. Portery bałtyckie nie powinny być podawane zbyt schłodzone. Najlepsza temperatura to od 8 do 18 stopni Celsjusza. Według niektórych opinii najlepiej smakuje w temperaturze 12 stopni Celsjusza. Może zmroziłam je zbyt bardzo, ale z piwem typu porter nie zaprzyjaźnię się na pewno, chyba że dodam go do marynaty do mięsa lub zrobię porterówkę.
Podaję przepis na pyszną porterówkę:
2 butelki Portera bałtyckiego
0,5 l wódki
350 g cukru
2 łyżki miodu
2 łyżeczki kawy rozpuszczalnej
pół opakowania cukru waniliowego
Do garnka wlać piwo, cukier waniliowy i zwykły cukier. Podgrzać i rozpuścić. Następnie dodajemy miód i kawę. Na końcu dolewamy wódkę. Przelewamy do butelek, chłodzimy i następnego dnia jest już gotowa do picia. Najlepiej smakuje po 2 dniach, kiedy się dobrze przegryzie.