Okocim O.K. Beer to piwo, po które sięgam bardzo rzadko, nie tyle, że ze mnie jakaś piwoszka koneserka, ale nawet, jak piję „komerciaki”, to Okocim w tej grupie się nigdy nie znajdzie. Znajduje się daleko poza jakąkolwiek listą, bo zwyczajnie za nim nie przepadam.
Niby wszystko jest tutaj okej, jak na komercyjne piwo – klarowność, jasnozłota barwa, nieobfita i nietrwała piana. Dla mnie jednak jest kompletnie pozbawione smaku. Coś tam na początku wyczuję, jakiś posmak gorzkiej herbaty, czy tam mydlin po praniu skarpetek, ale zaraz mam wrażenie, że piję wodę lekko nasyconą bąbelkami, które i tak szybko uciekają. Ani to nie jest piwo słodkawe, ani piwo gorzkawe. Jest po prostu nijakie.
Piwo Okocim O.K. Beer jest piwem eksportowanym przez Carlsberg do Polonii w USA i z tego względu w Polsce ciężko jest go zdobyć. Ja zakupiłam w lokalnym monopolowym.
Jak na koncerniaka to różni się od innych nieco posmakiem jakby owocowym.