Tatratea – dziś będzie bardzo ciekawie
Myślałem, że kręcę się mocno dookoła tematów alkoholowych i jestem już w wieku, w którym nic mnie nie zaskoczy. Tymczasem likier herbaciany to coś, czego jeszcze nie próbowałem.
Dodatkowo: stylowa, czarna, matowa butelka wzmaga wyobraźnię, ale i pompuje oczekiwania.
Wgłębiając się w temat, dowiaduję się, że to wcale nowy produkt nie jest, a raczej podstawowa wersja słowackiego likieru, dawniej znanego jako „Tatranský čaj”.
Co w zasadzie dziwić nie powinno, zważywszy na nazwę i bardzo starą tradycję góralskich „herbat z prądem”.
Opis
Likier barwą i zapachem pasuje bardzo do nazwy. Ciemny, bursztynowy z mocnym aromatem herbaty i przypraw korzennych.
52% to zdecydowanie nie mało i oczywiste jest, że alkohol czuć będziemy. Tutaj jednak idealnie skontrowany słodko-gorzkim smakiem czarnej herbaty, goździków, cynamonu i miodu.
Bardzo przyjemnie rozgrzewa i po pierwszym łyku, byłem już myślami na stoku narciarskim.
Tatratea – moja ocena
Zdecydowanie mój gust, ale obiektywnie: Tatratea to likier, do którego ciężko byłoby się przyczepić. Jest dokładnie tym, czym pisze, że jest, a dodatkowo robi to bardzo dobrze.
Ode mnie 5/5