Ogóras, czy tam ogórkowy drink, to niezaprzeczalny hit każdej imprezy. Nie dość, że sama jako nadworny barman zawsze jestem proszona o jego przygotowanie, to jeszcze udało mi się skutecznie nim rozpić teściową, która nigdy nie piła (no, 40 lat temu wypiła 2 lampki wina i była nieźle rozchichotana, co rodzinka wspomina na każdym spotkaniu, nawet kilka razy przywołując tę historię). Wciąż rozpijam nim wszystkie moje lejdiski (czytaj: przyjaciółki), które padają po nim jak muchy, ale z promiennym uśmiechem na ustach. Ale wróćmy do ogórka…
Podpatrzyłam kiedyś w jakimś nadmorskim kurorcie panienkę, która w szklanicy miała zielone ogórki z jakąś cieczą. Co rusz z westchnieniem zassysała tego drina, a ja od razu widziałam, że musi to być mega dobre i mega orzeźwiające. I przekonałam się, że tak naprawdę jest. 🙂
Drink jest prosty w wykonaniu. Nie stosuję żadnych specjalnych proporcji, leję po prostu na oko. Należy jednak pamiętać, że drink jest zdradliwy, ponieważ kamufluje dobrze smak wódki (tak dobrze, że dałam kiedyś do spróbowania mojego drinka ogórkowego osobie niepijącej, a ta była zdziwiona, że w ogóle jest tam wódka :P).
Składniki:
- wódka o smaku limonki lub cytryny (ja preferuję wódkę limonkową z miętą, bo wtedy nie trzeba osobno dodawać mięty)*
- Sprite
- świeże zielone ogórki
- lód
* Oczywiście można użyć gorzałkę czystą, dodając np. 2 plasterki limonki i miętę osobno. Ale jak się idzie w plener czy na działkę, to doceniany jest minimalizm w składnikach, dlatego ja wybieram dla swojej wygody zawsze wódkę smakową, zapominając o dodatkach, jak limonka czy mięta.
Przygotowanie: Zielone ogórki obieramy i kroimy na plasterki lub mniejsze części, wrzucamy je do naczynia (ja uzupełniam tak do 1/4 poj.). Dolewamy wódki, uzupełniamy spritem. Jeśli mamy pod ręką miętę, to wrzucamy kilka listków mięty. Mieszamy, wbijamy słomkę i zassysamy!
W drinku najlepsze są ogórki, które wchłaniają wódkę i po wypiciu napoju można śmiało te ogórki wyjadać. One są najlepsze i najmocniejsze w tym całym Ogórasie 🙂
Dla mnie nie ma imprezy letniej bez Niszczycielskich Ogórasów (nazwę nadała jedna z koleżanek). Jest orzeźwiający, świetnie pijalny i bardzo, ale to bardzo dobrze wpływa na samopoczucie. Przygotowuję go w kuflach do piwa (po co się rozdrabniać na małe szklanki ;-)). Potrafię przetrwać na nim całą noc, a na następny dzień nie ma się żadnych przykrych dolegliwości.
Polecam!
Potwierdzam, nie zaprzeczam. Ogoras to dobra opcja imprezowa, a kobitki go bardzo lubia, zwlaszcza autorstwa autorki 🙂
Dziękuję za ten wpis :*