Największa grupa piwowarska w Danii, czyli Carlsberg, przejęła markę duńskiego browaru z tradycją, Tuborg. Od tego czasu Gron Tuborg, albo też Tuborg Zielony to znane piwo warzone w różnych krajach. Przy czym jego wersja niemiecka jest tą najszlachetniejszą.
Tuborg Pilsner to piwo dolnej fermentacji. Po raz pierwszy rozlane w 1840 roku. To połączenie jasnego słodu, miękkiej wody i wysokiej jakości chmielu. Prościej można to ująć tak: piwo jest klarowne i z wyraźnym posmakiem goryczy. Etykieta ciekawa, ze znanym obrazem duńskiego projektanta dwudziestolecia międzywojennego – Poula Henningsena. Mowa o obrazie pt. „Spragniony człowiek”, który od lat widnieje na etykietach i w reklamach Tuborga. Wikipedia podaje, że „opis tej reklamy pojawia się także na kartach powieści <Generation P> Wiktora Pielewina”. Może ktoś ją czytał i to potwierdzi? 😉
Tak czy inaczej to charakterystyczne piwo można dostać w butelkach 0,33l i 0,5l lub w półlitrowych puszkach. Jak zapewnia producent, mitem jest, że piwo z butelki smakuje lepiej, niż z puszki. Piwo, które jest rozlewane, jest takie samo w każdym przypadku i nie ma możliwości, by aluminium przeniknęło do piwa. Pewnie to prawda. Nie zmienia to faktu, że ja wolę pić piwo z butelki.
Wracając do Tuborga. To 4,9% piwo nie jest najlepszym, jakie kiedykolwiek piłam (nic nie przebije piw pszenicznych, takie upodobanie), ale chylę czoło przed jego wyraźnym posmakiem, który na długo zostaje w pamięci. Co prawda wykręcało mnie na boki, kiedy je piłam i musiałam popijać piwem innym (prawdziwa profanacja, czyli to, co kobiety lubią najbardziej!), ale też dlatego nie da się o nim zapomnieć.
Na youtubie jest dostępna zabawna reklama Tuborga, która swoim charakterem z pewnością przypadnie do gustu panom. Myślę, że pożądać tego piwa mogą właśnie mężczyźni. Ja wolę mniej zdecydowany, pszeniczny smak alkoholu.