Imperium Atakuje z browaru Pinta to już właściwie piwo legenda. Co trafię do jakiejś knajpki z craft beers, od razu to piwo jest mi właśnie rekomendowane, nie wspominając o niegasnącym uznaniu moich kuflowych współtowarzyszy. I muszę przyznać, że piwo jest ciekawe i na pewno na zainteresowanie zasługuje, ale po kolei…
Imperium Atakuje to intensywne chmielowe i mocne piwo w stylu Imperial India Pale Ale. Chmielone na zimno (dry hopping) podczas leżakowania oraz fermentowane z użyciem drożdży Safale US-05 w temperaturze 18-19°C. Piwo pasteryzowane.
Ekstract: 19,1%. Alkohol: 7,8%.
Skład: słody Weyermann®:: pale ale, jęczmienny diastatyczny, melanoidynowy, Carared®, Carapils®: chmiele (USA): Zeus/Columbus. Chinook, Centennial, Citra®, Cascade, Palisade®; drożdże Safale US-05.
Doznania smakowe
Piłam piwo lane, ale i to nie przeszkodziło mi w poznaniu prawdziwego smaku Ataku Imperium. W pierwszym odczuciu piwo było delikatnie słodkie, a potem w kontrze przyszła goryczka płynąca z chmielu, która utrzymywała się już do końca. Niektórym może ona przeszkadzać i w końcu ciążyć. Przez chwilę w smaku i aromacie można wyczuć jakieś kwiecie czy cytrusy, ale zielarski chmiel wszystko ostatecznie przysłania.
Barwa ciemna, bursztynowo-miedziana. Piana niska, oblepiająca szkło i szybko znikająca. Wysycenie niskie. Piwo wyraźnie goryczkowate.
Wiadomo, że przy piciu zawsze człowiek się też powietrza nałyka, a nawet lekko nagazowane piwo robi swoje. Tutaj również nie odbyło się bez odbijania się piwem, ale co mnie szczególnie zachwyciło to fakt, że odbijało mi się… chmielem. Naprawdę, w ustach czułam posmak intensywnego, trawiastego i surowego wręcz chmielu i takie „odbekiwanie” nie było dla mnie doznaniem nieprzyjemnym.
Piwo przyjemnie się pije i na pewno nie jest to najintensywniejsze chmielowe piwo, jakie piłam, ale faktem jest, że Imperium popijałam z niemałym zachwytem.